Szukając Bohaterów do naszej kampanii spotkaliśmy Piotra

Nasza ekipa spędziła z Piotrem i jego bliskimi kilka dni. Pierwszego dnia zastaliśmy go przybijającego gont na dachu. Wyglądał na kogoś, kto wie co to szczęśliwe życie. Zaprosił nas na śniadanie, prostą jajecznicę z 10 jaj od kur sąsiada. Rozpoczęliśmy zdjęcia, wczuwając się w klimat okolicy. Spokój, cisza, kozy, krowy pasące się w okolicy i Piotr, który z pasją opowiadał nam o swoim życiu. O sąsiadach, zachodach słońca i odbudowie chaty. Po kilku dniach trudno było nam wyjeżdżać.

Zafascynowała nas jego pasja i determinacja

Długo zastanawiałem się: a gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Poszukiwania idealnego miejsca trwały latami. Przeglądałem ogłoszenia, jeździłem po wsiach, pytałem ludzi. W końcu znalazłem starą, łemkowską chatę. Jej odbudowa stała się moją pasją. Powoli wtapiam się w okolicę, staję się jej częścią, sąsiedzi też już do mnie przywykli. Do mieszczucha, który uciekł z miasta. Zanim zamieszkałem na stałe w chacie nad Wisłokiem, przyjeżdżałem tu na każdy weekend - 500 km z Łodzi. Ale czego nie robi się z miłości?

Synku, coś ty zrobił, coś ty kupił?

Mama Piotra była pełna obaw, gdy poznała plany syna. Piotr kupił chatę nadającą się do generalnego remontu, gdzieś daleko w Bieszczadach. Ale kiedy zobaczyła chatę, zrozumiała jego pasję. Nasz Bohater zauroczony łemkowskim budownictwem, postanowił odnowić dom i doprowadzić go do stanu sprzed 100 lat. Przywiązywał wagę do każdego szczegółu. Starannie odtwarza wszystkie elementy domu, które ponad wiek temu świadczyły o jego świetności. Ten dom stał się pasją całej rodziny, choć na początku wszyscy uważali, że kupno rozpadającej się chałupy to szaleństwo. Teraz również Mama Piotra wykorzystuje każdą okazję by spędzić tu choć kilka dni.

Staram się odtworzyć ten dom w jego pierwotnym kształcie

Teraz, często wraz z moją narzeczoną Moniką odwiedzamy sanocki skansen. Tam szukamy inspiracji do wystroju chaty. Okiennice pomalowaliśmy na niebiesko, zgodnie z łemkowską tradycją. Na targu znalazłem kute z żelaza klamki, które zamontowałem w drzwiach. Kilka miesięcy zajęło nam wykonanie wielkiego stołu ze starych belek. Zbudowaliśmy również tradycyjny ceglany piec, który zasila ogrzewanie podłogowe. Staramy się, aby nasz dom miał charakter nawiązujący do lokalnej tradycji i jednocześnie był nowoczesny oraz funkcjonalny. Ten dom i życie nad Wisłokiem to spełnienie moich marzeń.