Są ciągle w działaniu, bez przerwy pędzą do przodu

Wszyscy znajomi Oli i Grzesia potwierdzają, że są oni wyjątkowo niespokojnymi duszami. Mają setki pomysłów na godzinę, wciąż angażują się w nowe projekty, ale co najważniejsze większość z nich kończy się sukcesem. Kolejnym z pozoru szalonym pomysłem stała się chęć zaaranżowania pofabrycznej przestrzeni w jednej z podwarszawskich miejscowości i stworzenia miejsca do mieszkania na kilka najbliższych lat.

Są szaleni, ale kiedy mają być tacy jeśli nie teraz?

Nasi Bohaterowie przyznają, że decyzja o zamieszkaniu w tym miejscu była spontaniczna. „Pojawiła się okazja z której bez wahania skorzystaliśmy. Pomyśleliśmy, że to ostatni dzwonek na podjęcie tak odważnej decyzji. Chcemy tu pomieszkać przez kilka lat, a później… zobaczymy, na pewno wymyślimy coś nowego!” – mówi Ola.

Wiedziałam, że im na pewno się uda!

Nasi bohaterowie postanowili zaaranżować niezwykłą, ponad 100-metrową przestrzeń jak najmniejszym kosztem. Włożyli w to sporo swojej pracy – samodzielnie wyburzali niepotrzebne ściany, Grzesiek spawał metalowe konstrukcje z których powstała antresola, do malowania ścian zaprosili swoich licznych przyjaciół. W wielu pracach pomagał tata Oli, który z całych sił kibicuje całemu przedsięwzięciu.

To wyglądało naprawdę źle...

Dużo udało się zrobić, ale dobrze wiemy jak wiele jest jeszcze przed nami. To będzie wielki, nigdy nie kończący się projekt – mówi nam Grzesiek. Ola zdradza nam ich plany: "Grzesiek ma zrobić wielki stół i chcemy przyszłe Święta zorganizować właśnie tu, w naszej fabryce. Chcemy zaprosić rodzinę, znajomych i nieznajomych z dziećmi i zwierzętami, żeby spędzić ten dzień tak, jak powinno się spędzać, czyli w radosnym chaosie